
|
Dzisiejsze czasy
zdominowane są podobno przez przemoc (idąc ulicą dostajesz w mordę), pieniądze
(ludzie zabijają się o kilka papierków z podobizną jakiegoś pajaca), pornografię (na
każdym kroku spotykamy się z coraz to bardziej wyeksponowanym ciałem kobiecym) i
produkty firmy Microsoft czyli mały-miętki (oprogramowanie Pana G doprowadza nas
codziennie do szału). Być może pominąłem tutaj wiele rzeczy, ale myślę że to są
te główne czynniki, które wpływają na nasze złe samopoczucie. Teraz zadam jedno
proste pytanie - Czy jednak aby napewno wszystkie z wymienionych przeze mnie wad będących
czynnikiem zguby dzisiejszego świata są dla Ciebie nieprzyjemne i obce? Większość
mężczyzn spojrzy teraz zapewne na pozycję numer 3 (czyt. pornografia) i uśmiechnie
się obficie w kierunku swojej kolekcji płyt z serii XXX. Tak, drodzy Panowie, nie
możemy zanegować faktu, że ten demoralizujący i upierwotniający nasz gatunek
występek jest dla nas czymś tak naprawdę przyjemnym, czymś co pokazuje naszą
prawdziwą naturę i pogłębia naszą chęć do zdobywania kobiet. Ok, teraz wszyscy bez
wyjątków wyciągnijcie ręcę ze spodni, bo znieniam lekko temat. Nie jest to kącik dla
nałogowych erotomanów, masturbatorów i wielbicieli dochodzenia do orgazmu poprzez
lekturę internetowych opowiadań tylko prędzej kącik dla nałogowych graczy, czyli
największych morderców, strategów, kierowców rajdowych, piłkarzy i fighterów. O czym
to ja tutaj dzisiaj chciałem... Aaa... Chciałbym podzielić się z wami swoimi
obserwacjami (jakże trafnymi zresztą;), które dotyczą rynku gier wideo i pornografii. |

|
Należałoby zacząć tutaj od powrotu do korzeni, aby uświadomić sobie jak
sytuacja ta wyglądała kilka bądź nawet kilkanaście lat temu. Z tego co pamiętam
pierwszą grą pornograficzną jaka pojawiła się na ekranach telewizorów była gra
wydana na Atari, której to akcja toczyła się na dzikim zachodzie. Nie ma tutaj mowy
oczywiście o jakiejkolwiek zawiłej fabule. Niegdyś ludzie nie mieli takich wymagań -
wystarczył joystick z mocnym trzonkiem i kilka pikseli na ekranie aby uradowany
mężczyzna mógł...hehe...pobawić się zaczarowaną różdżką czy jak kto woli
klepnąć sobie nita ;-) Tak to było - mała rzecz, a cieszyła jak cholera...
Powracając do samej gry dodam, że wyglądało to mniej więcej tak: po lewej stronie
ekranu stała zbudowana z kilku pikseli na krzyż indianka, po prawej stronie ekranu
kowboj w kapeluszu z pikselowym pisiorem na wierzchu. Cała zabawa polegała na tym aby
kręcić odpowiednio joyem tak, aby nasz zacny kałboj mógł ujrzeć swoją sikawę w
pełnej okazałości, a potem zrobić z niej użytek wbijając ją niczym żądło w
kilkupikselową indiankę. Przyznacie chyba, że gra musiała być bardzo rajcowna -
szczególnie jak na tamte czasy ery pikselowej rozrywki. |
Kolejne gry z tamtego okresu nie odbiegały znacznie swoją złożonością od
owego tytułu. Dalej, przez wiele lat ukazywały się głównie proste gry karciane,
jakieś układanki, puzzle i inne badziewia, na które i tak nakręcali się spragnieni
nowych wrażeń gracze. Potem nadszedł wreszcie moment legendarnej i (uwaga!) popularnej
do tej pory Amigi. To właśnie na tym sprzęcie pojawiły się pierwsze dobre gry typu
Vida czy też Teresa, które polegały na podrywaniu pięknych kobiet i stopniowym
dochodzeniu (poprzez intelygentną rzecz jasna rozmowę) do zrobienia im kilku zdjęć
nago i ostatecznym przypieczętowaniu znajomości małą.... "partią w szachy".
Oprócz gier czysto przygodowych jak Vida i Teresa pojawiały się także
zręcznościówki - jako przykłąd przytoczę tutaj bardzo popularną grę Bomb X,
której główny bohater - bardzo wysportowany mężczyzna w meloniku i nieco
przygłupawym uśmiechu (ok, to jest ściema - dla niezorientowanych głównym bohaterem
gry był...męski członek) podróżował po labiryncie pełnym przeszkód. Jego celem
było zdobycie odpowiedniego stopnia podniecenia, zdobycie prezerwatywy i tym razem
uwaga... "krótka partyjka w warcaby". Poza grami przygodowymi,
zręcznościowymi i oczywiście logicznymi na Amidze od czasu do czasu pojawiały się
najzwyklejsze w świecie krótkie "filmy przyrodnicze". Z reguły było to
kilkanaście zapętlonych klatek filmu, ale przyznam się szczerze, że wystarczyło to
aby... docenić dobre chęci autorów. Po upadku bardzo edukacyjnej ery amigowej nastała
era komputerów kaflowych czy piecowych jak ktoś woli (czyt.PC-Personal Computer). Tutaj
rynek gier pornograficznych rozwinął się najbardziej. Z tego okresu godne przypomnienia
są tytuły takie jak Virtual Victor (gra dla fanów robotyki;), SimuSex, XTet itd... Nie
będę już starał się opisywać tych tytułów, bo np. na niektóre po prostu szkoda
słów - załatwcie sobie Virtual Victor to przekonacie się o czym mówię (małe
bzyku-bzyku z robotem - czy to nie jest chore?). |

|
Jak widać gry pornograficzne występowały w ilościach
hurtowych na maszynkach zwanych komputerami. Czy w takim razie gry tego typu nie
pojawiały się na konsolach? Na to pytanie jest mi ciężko odpowiedzieć bowiem z
reguły moje wczesne doświadczenia z konsolami ograniczały się do zakupu tylko i
wyłącznie oryginalnych tytułów co niestety wykluczało z listy moich zakupów tytuły
o tej tematyce. Z tego co wiem pojawiło się kilkanaście gier pornograficznych na Super
Nintendo. Większość z nich nie pojawiła się niestety poza granicami Japonii i były
to zazwyczaj gry z gatunku manga-hentai...

Gta: Vice City
Dark
Cloud
Doszedłem wreszcie do dzisiejszych czasów - ery konsol
nowej generacji, których moc obliczeniowa pozwala na wygenerowanie grafiki o bardzo
realistycznych, okrągłych kształtach. Tak więc programiści są w tej chwili w stanie
stworzyć piękną cyber laskę, która będzie odzwierciedleniem marzeń wielu facetów.
Czy jest to powód do wielkiej radości czy też do głębokiego zastanowienia? Myślę,
że jedno i drugie zachowanie jest trafne. Twórcy gier w dzisiajszych czasach nie wydają
już tak dużych ilości gier porno z prawdziwego zdarzenia jak to było za dawnych
dobrych czasów. Teraz w ilościach hurtowych pojawiają się tzw. nabijacze kasy - vide.
BMX XXX, Dead Or Alive: Xtreme Beach Volleyball, Primal Image.

|
W
najnowszych produkcjach na PS2 czy też Xkloca pojawiają się coraz częściej skromnie
przyodziane laleczki o wyjątkowo niestandardowych buforach. Zdarzają się czasem
niedorobione laski - tu za mało polygonów, tam za dużo, ale co tam - fajnie jest!
Wszystko to wygląda bardzo przyjemnie i cieszy mnie do pewnego momentu i do pewnych
granic. Fakt, smaczki w postaci gołych lasek wkręconych gdzieniegdzie w fabułę są jak
najbardziej pozytywne - dobrym przykładem jest Vice City, które dzięki temu zyskało
jeszcze lepszy ciepły-plażowy klimat i trochę więcej realizmu. Przesadą w tym
momencie jest dla mnie gra pokroju BMX XXX, w którą ostatnio przyszło mi popykać. Ta
gra jest po prostu chora. Mnie szczerze mówiąc nie bawią gołe laski popylające na
rowerkach. Ten przepych kobiecego ciała powoduje jedynie tyle, że skupiamy się na
dwóch dużych punktach na ekranie... Gra nie wnosi przy tym nic z miodności, jest
zwykłym złodziejem naszych zasranych portfeli. Autorzy gry mieli bardzo dobry pomysł na
szybkie zarobienie kasy. Teraz przepis na szybki chajs jest bardzo prosty: wystarczy, że
główna bohaterka popyla na ekranie nago, a jej berety bujają się na wszystkie strony -
cała reszta może być zlepkiem głupich starych patentów - łącznie z fabułą czy
też akcją gry. Czy nie sądzicie, że zaczyna robić się coraz gorzej? Podejrzewam, że
po BMX XXX takich gier pojawi się jeszcze mnóstwo. Przykład to Dead Or Alive: Xtreme
Beach Volleyball. Przytoczę tutaj jeszcze przykład mojego kumpla (pozdrówki dla
OmegaMansona, hehe), który to obwieścił ostatnio, że zaraz po zakupie XBoxa planuje
kupić sobie tą właśnie grę. Moje pytanie brzmi w tym momencie - "po co?".
Nie lepiej kupić Halo albo inną lepszą pozycję zamiast takiego nabijacza kasy? Ja tam
wolałbym wydać te 250 zł wydanych na zakup gry na spotkanie z paniami z trasy
Warszawa-Katowice. Wole im oddać tą kasę niż cwanym developerom, którzy żerują na
naszej naiwności. Nie wiem jakie zdanie macie na ten temat wy jako czytelnicy... W
każdym razie myślę, że warto to przemyśleć. |
[QDC]
|